barto katt junak [album] şarkı sözleri

Nie wiem, od czego zacząć, czuję się jak na klasówce Choć z tym bywało różnie, był jak wieczny z ławki kumpel Co śmieszne jak go poznałem - mógł być moim wujkiem Niemal 3 dychy w dowodzie, siostra ledwo przy maturce Początki były trudne miał czapę z Massa, kurtkę Kumał ten shit, z oczu widziałem, że ma pod górkę Dał mi płytę O.C.B., dzień później poznałem Doomsday Zacząłem klepać bity, w ten sposób realiom umknę Siostrę, trafił Kupidyn, ale gorzej z ojczulkiem Różnica była zbyt wielka, by dać szczęście córce W domu ciągle kłótnie, matki nieprzespane noce Zawali przez niego szkołę, ile słabych ocen Zdać, zdała jak sprawę, żе już nie może z ojcem Spakowała ubrania i zaczęła przygodę Zamiеszkali na parterze, skromnie, ale dobrze Pamiętam zapach korytarza, do szkoły miałem po drodze Coś ostatnio nie widuję Cię już nawet w snach Choć mało się zmieniło, nie ta sama bieda Po długim czasie, ale w końcu się zaczęła śmiać Wyschła ostatnia łza, chcę żebyś to wiedział A ja, muszę, musisz Bart, musisz Wyjść do ludzi i na ludzi, czeka cały świat A ja, muszę, musisz Bart, musisz Widzieć piękno życia nawet gdy w oczy piach Kminiłem z nim pierwszy rap, pokazał mi swój kajet Mówił mi kto jest git, kto na scenie ssie pałę Co drugi dzień śmigałem do niego na waje Chwalił każdy beat, nawet chujowy, ale byłem dzieciakiem Skończyłem szesnachę, na urodziny kupił majka I wkurwiała się Klaudia, że ciągle olewam lekcje Do mieszkania nie wpuszczała nawet babcia Chyba, że siostra kiedy wiedziała, że w domu nie jest najlepiej Miałem chyba z dziewięć kotów, mówił, że jestem największy Nikt do dziś, nie dał mi takiej otuchy i werwy Lubił, sobie polecieć, ja też nie byłem święty Szarpnięty zębem patologii, jak co drugi w mieście Miesiące mijały gęściej, ja ciągle wjebany w muzę Jego ambicje od zawsze miały korzenie w piłce Wiem, że pluł sobie w brodę, że nie gra w poważnej lidze Ale dla mnie od początku do końca był mistrzem Coś ostatnio nie widuję Cię już nawet w snach Choć mało się zmieniło, nie ta sama bieda Po długim czasie, ale w końcu się zaczęła śmiać Wyschła ostatnia łza, chcę żebyś to wiedział A ja, muszę, musisz Bart, musisz Wyjść do ludzi i na ludzi, czeka cały świat A ja, muszę, musisz Bart, musisz Widzieć piękno życia nawet gdy w oczy piach Podpisałem kontrakt, a raczej śmieciówę z Lekter Ja małolat się cieszyłem, a on bardziej ode mnie Obiecałem, że jak wydam, zrobimy bez ściemy LP Więc wyjechał na saksy, by urządzić się na dziewiątym piętrze Przywiózł pitos, ale zajawkę wchłonął system Mimo to, mówił musisz, musisz wydać pierwsze solo Nie chciałem, żeby tym rzucił, zacisnąłem zęby, typie W przyszłym roku pokarzemy jak Junak i Barto robią Wbiłem do nich na pasterkę, już zgadany na sylwka Pijąc ostatni z nim kieliszek, widziałem błysk pasji w oku Pierwszego stycznia odebrałem od mamy po kilku piwkach By usłyszeć o wypadku z dziewiątego piętra bloku Coś ostatnio nie widuję Cię już nawet w snach Choć mało się zmieniło, nie ta sama bieda Po długim czasie, ale w końcu się zaczęła śmiać Wyschła ostatnia łza, chcę żebyś to wiedział A ja, muszę, musisz Bart, musisz Wyjść do ludzi i na ludzi, czeka cały świat A ja, muszę, musisz Bart, musisz Widzieć piękno życia nawet gdy w oczy piach
Sanatçı: Barto Katt
Türü: Belirtilmemiş
Ajans/Yapımcı: Belirtilmemiş
Şarkı Süresi: 3:57
Toplam: kayıtlı şarkı sözü
Barto Katt hakkında bilgi girilmemiş.

Fotoğrafı