Pardon [Album]

Oh, tak je Ziomek, w chuju mam, że tobie to nie siedzi Ale pizgam to, jak kiedyś Walą do tego boomerzy I nie umiem tych literek Nie docenią tego zjeby Nawet gdybym nie seplenił To dalej, byłbym jak Edyp Od kiedy mam wyjebane Odrodziłem się jak fenix Hip-hop dawno mnie zabił Lecz przybyłem jak Kenny Jebać szklany sufit i tak go nie przebijemy Lecz zamontowałem nowy Ten poprzedni coś był lewy (oh) Co złego, to nie ja Stałem się jak pan Lotito Wjebałem tu tonę szkła (oh) Co złego, to nie ja Każdy tutaj jak ten Ditto Ale ja to Barto Katt I wiesz czemu się nie zmienię, nawet kiedy się nachapię? Bo sram na to od zawsze, nawet jak się skończy papier Wybacz mi za obrzydliwość, ten tune za daleko zaszedł Lecz rzygam już tym gównem, bo inaczej nie potrafię Przepraszam Pardon, pardon, pardon Przepraszam Pardon, pardon, pardon Przepraszam Pardon, pardon, pardon Przepraszam Pardon, pardon, pardon Kiedy patrzę na tą scenę, to już kutas mi nie staje Gdy spuściłem to w sedes, to każdy sampel jebałem Sorry, że już się nie spinam i nie mam klipach klamek Jak i skilla, co drugi fiucina, więc nie dla mnie szmalec (oh) Gadka nieco uszczypliwa Zmienię ksywę na Tottenham Bo daleko za mną finał Wybacz, przechodzę do sedna, choć pies pyska mi nie lizał I że jestem inna liga, to już żadna tajemnica I że twoja dupa patrzy, jak Mona Lisa na mnie Nie muszę świecić hajsem, wiesz, że lubię je low-budget God damn! Wybacz, że mam w głowie bajzel Jak tylko opchnę CD, pójdę kotku na terapię Oh, co za łatwy plan Tylko dlaczego mojego kutasa nie umiem Polakom do uszu pchać? Oh, no cóż, sorry mała Przepraszam was wszystkich, chociaż już nie muszę o to dbać Przepraszam Pardon, pardon, pardon Przepraszam Pardon, pardon, pardon Przepraszam Pardon, pardon, pardon Przepraszam Pardon, pardon, pardon