ceka w matni şarkı sözleri
Z Kali nadaję, by chwalić się tym powodów brak
Szary, nie granit, pod stopami betonu ślad
Niewykorzystanych szans gród pisze scenariusz
To wróg, cień miasta jak kruk - zwiastun upadku
Wypadków, zdarzeń to rój i sploty losów ludzi
Kłąb życiorysów, toń przygód, głosów tuzin
I ludzkich krzywd i modły by je w proch obrócić
Żal ich gdy żar kropla potu studzi
A wokół głusi, wszędzie wokół ślepi
Co mają tylko własne gówno, a chcą coś ulepić
Z dala od osób trzecich, choć raz poczuć zefir
Jeden krzyk tonie w milionie jak toną w morzu rzeki
Gdy głos uczepi się myśli jest natrętny
Głos, co snuje wizje zamiast mówić iść którędy
Wtedy w miejscu z tępym wzrokiem siedzisz i marzysz
Tracąc, co już się nie nadarzy
Kiedy swą życia moc tracisz, czujesz jak
Patrzysz w głąb, widzisz dno, krew pulsuje tak
Inni śpią kiedy noc, ty próbujesz spać
Ty próbujesz spać
Kiedy swą życia moc tracisz, czujesz jak
Patrzysz w głąb, widzisz dno, krew pulsuje tak
Inni śpią kiedy noc, ty próbujesz spać
Ty próbujesz spać
Czekam na to kiedy tu się fakty zmienią
Jebać pracodawcę, każe robić za psi pieniądz
Sam się na to godzisz i wychodzi płatny terror
Co innego zrobisz, musisz chuja ssać systemom
W matni siedzą bo wyjścia nie ma
Każdy z nich na przemian ma po kolei iść na przemiał
Swój byt na sprzedaż bo chcą kwit na teraz
Stopniowo gaśnie ich nadzieja
I dalej żyją i z żalu piją
Chcesz, by nie zadusiło cię to idź, zarób milion
Gdy fale miną by mniej żalu było
Oddać się tym paru chwilom, ostatni wydają bilon
Nie zanosiło się na to gdy byliśmy mali
Choć nikt nie czaił co będzie z minięciem tamtej fali
System ich zabił, wpierdolił, strawił i wydalił
A są zbyt mali by się temu przeciwstawić
Kiedy swą życia moc tracisz, czujesz jak
Patrzysz w głąb, widzisz dno, krew pulsuje tak
Inni śpią kiedy noc, ty próbujesz spać
Ty próbujesz spać
Kiedy swą życia moc tracisz, czujesz jak
Patrzysz w głąb, widzisz dno, krew pulsuje tak
Inni śpią kiedy noc, ty próbujesz spać
Ty próbujesz spać
Kiedy jedyny cel po otwarciu powiek
To czekać by znów je zamknąć i tak doba po dobie
Dzień staje się snem, a sen ich domem
Bo to, co może dzień, to tylko z nich kpić sobie
To wyśnione, wymarzone jutro
Zawsze jest jutro, a nigdy dziś, można w tym utknąć
Lepiej pić i dać smutkom w ryj wódką
Można, ale zamiast tak żyć lepiej żyć krótko
Dni znów są wszystkie takie same jak ten
Gdzie krzyki lament i stres są zagłuszane przez
Promili mnóstwo, wtem masz lądowanie na dnie
Bo rozwiązanie we szkle to okłamanie się
To wydaje się proste dla stojących z boku
Ale spróbuj żyć, gdy to budzi nocny spokój
I jest prosty powód by miało zostać tak dalej
To nieświadomość tych życia szaleństw
Kiedy swą życia moc tracisz, czujesz jak
Patrzysz w głąb, widzisz dno, krew pulsuje tak
Inni śpią kiedy noc, ty próbujesz spać
Ty próbujesz spać
Kiedy swą życia moc tracisz, czujesz jak
Patrzysz w głąb, widzisz dno, krew pulsuje tak
Inni śpią kiedy noc, ty próbujesz spać
Ty próbujesz spać