ebm ojcze nasz şarkı sözleri

Humble yourself in the sight of the LORD Humble yourself in the sight of the LORD Humble yourself in the sight of the LORD Humble yourself in the sight of the LORD And He will lift you up And He will lift you up Dłoń złączona z dłonią Nie wiem który to już raz Kiedy padam na kolana I łza zwilża moją twarz I kieruję swoje serce Poprzez myśli w stronę bram Znowu zabrać chce je cieniem świat Zasłaniając nam ukazany plan Drogowskaz mam To kolejny znak na kartach Diabeł wokół krąży Rozpylając słodkie kłamstwa Wyrwał duszę z piersi Umieścił w niej puste hasła Przyjemność dla ciała I dezintegracja zasad To Wojna którą każdy już poddał Żyjemy for fun Forsa dragi i dziącha Willa i torba Ślepota kieruje nas co dnia Zasłania nam obraz A my czujemy się martwi bo obiema nogami Dusze wpędziliśmy na spotkanie ognia Gonimy szczęście ucieczką od Boga Jak drzewo wyrwane z korzeni na opał Pustkę zabijamy na alko i topach I kwicie i dziwkach mediach w telefonach Bez sensu ta flota I casa i złota Zabieraj te konta i kasę na pokaz Odcinam to zobacz ja powstałem z kolan I dziękuję Bogu bo to Jego robota Nowy świat Ale demony pozostały te same Zakrzywiają kompozycję Zamieniając w niej detale Znają każdą żądzę Czekając wciąż czujnie na okazję A gdy wejdą ci do głowy Nawet nie wiesz że przegrałeś Zakładam pancerz Jak miecz trzymam prawdę Mówią nienormalne Wierząc w ich kłamstwa Szedłem tylko na marne Dziecko marnotrawne Powtarzamy stale Z genezy malkament To ten temperament Bunt w pierwszym rozdziale He made you in His image We remade you in ours Nasza sprawiedliwość To specjalne traktowanie Nie ważna jest cena Ważne co z tego dostaniesz Niesłyszalne słowa mnie kierują To testament A moje świadectwo To dowód co trzyma wiarę (Huh) Co za syf Na mej duszy pieczęć win (Woof!) Zmazał je Yeshua Alleluja Elohim (Woof!) Za nim w dym Biorę na swe barki krzyż (Woof!) Odmawiam se siebie I spisuję ducha hymn bo Bym tu zgnił Pomimo nakładu sił swych O krok od krawędzi Gdy otwierały się blizny Spaliłem list dla bliskich Pan mnie zabrał tak jak blitzkrieg Zabierz mi wszystko mam u Ojca skarb Którego nie tkniesz łaku niczym Uspokoił morskie wody Gdy tonąłem pośród fal Wyciągnął po mnie dłoń Wygnał nienawiść ból i strach Kiedy pluł mi człowiek w twarz On mówił mi nie jesteś sam A gdy przybiłem go do krzyża Postanowił przy mnie trwać! Upadłem Za razem raz Zakrywając swoją twarz Spotkał mnie koniec talii kart Nie miałem już tu po co grać Lina miała kręcić kark Wtedy olśnił mnie ten blask Pierwszy raz poczułem miłość Przygarnął mnie mimo wad To nowa kreacja Czarny kruk już gryzie piach Zrzuciłem skórę węża Teraz żyje we mnie Pan Nie złamiesz tego ducha To będzie po wieki trwać Chwała Tobie Ojcze nasz! Przyprowadziłeś mnie do stad! Wbijałem gwoździe w krzyż Kierował mną ogień syf Byłem potworem mówiłem że kończę z tym A jedyne co kończyłem to mówić że kończę z tym Tymczasem z błotem wszystko mieszałem Oddalam się od Ciebie z każdym kolejnym dniem Prowadząc beztroskie życie Nie martwiąc się o to co powiesz mi Wprowadziłem duszę w agonię w tryb Unicestwienia mówiąc sobie ciągle To nie Ty To ten brzydki to ten zły Widziałem Twoje łzy Zniszczony człowiek przez płomień że aż środek grzmi Upadek kompletny Boże wybacz proszę mi! Chcę w spokoju i w zgodzie żyć! Mówili że każdy zasługuje na drugą szansę Lecz co jeśli nie ufam sobie sam? Co z tego jak cały czas żywiłem się tylko kłamstwem I zadawałem Ci tysiące ran Nawet nie wiem ile razy w życiu byłem głęboko na dnie Bezustannie odrzucając każdą ze zmian Mam jedną duszę i chciałbym założyć na nią pancerz Żeby kiedyś jeszcze móc popatrzeć Tobie w twarz! Dziś jestem już innym człowiekiem Takim który chce godnie żyć na tym świecie Tyś Ojcze mym największym autorytetem Dopomóż bym był jak najdalej od piekieł Bym miał siłę biec szanował to co święte Bym znał swoje błędy Bym dbał o kobietę Bym całe swe życie Mógł trwać w Twoim świetle Ty dałeś nam życie i wolność Lecz mimo tego nadal z Ciebie się śmieją To chore że dalej takie łebki krążą po tym globie Co gadać z bezsensem będą o Tobie Testament dla nich jest dziś ogromną kpiną Przez co fala nieszczęść jest częścią Opowieści mas bez wiary szerzmy dobro Bo miłość Jego da zawsze tę bezbłędną odpowiedź Boże mój Ojcze oto Twój grzesznik Co wiecznie od Ciebie szukał ucieczki Robił to co złe bo miewał kompleksy I upadł na mordę po raz tysięczny Żywił się ogniem zadomowił się w tym Diabelskim kotle bliźnich swych dręczył Wiedział co dobre lecz kierował nim wstrętny Grał w tą brudną grę teraz czuje wstyd Nie jestem godzien abyś do mnie przyszedł Ale słowem możesz mnie uleczyć Podaj mi dłoń żebym stał się silniejszy I miał w sobie moc żeby znowu nie spieprzyć Daj mi rozsądek bądź mi obecny Chcę z każdym tygodniem być w kościele Twym Niezmiennie od wieków wiara na miejscu pierwszym Tyś jest mym wzorcem Tyś jest najświętszy Ty wiesz kim jestem Ty mnie dobrze znasz Ciągle do Ciebie biegnę i nie spocznę aż Nie dojdę tam chociaż często nie mam siły By podnieść się i zły tor obieram Uratowałeś mnie kiedy szedłem pod prąd nie raz Darzysz miłosierdziem mnie nie od teraz Wiem że zawsze mogę na Tobie polegać Chciałbym odwdzięczyć się pokaż mi proszę jak Dziękuję Ci za to że mnie wybrałeś Mimo że nie jestem wcale idealny idę dalej Dziękuję za rodzinę która pokazała mi wiarę Wychowała mnie i dała mi wsparcie kiedy go nie miałem Dziękuję za mych przyjaciół i dziewczynę Którzy wcale nie skreślają mnie pomimo moich wad i wyżaleń Dziękuję za muzykę moją największą pasję i talent To mi daje siłę by żyć dziękuję za wszystko Panie Amen
Sanatçı: EBM
Türü: Belirtilmemiş
Ajans/Yapımcı: Belirtilmemiş
Şarkı Süresi: 4:55
Toplam: kayıtlı şarkı sözü
EBM hakkında bilgi girilmemiş.

Fotoğrafı