hang eden şarkı sözleri

Zielone Renault Clio 2007 rok Mocą stu koni mechanicznych opuszczam miejski tłok Helowo-wodorowy skurwiel napierdala srodze w maju W klimie brak czynnika, a ja zmierzam do raju Tylko ja, moja kobieta, i trzy litry Jacka Marzę o jednym i drugim, już nie mogę się doczekać Przez las gruntową drogą, powoli na jedyneczce Pięć litrów piwa obija się z tyłu w beczce Przekraczam bramy edenu, tylko czterystu mieszkańców Pijaków, pisowców, złodziei i pojebańców Dzisiaj mi to nie przeszkadza na moich dwudziestu arach Mijam meneli pod sklepem i marzę o browarach Dojeżdżamy do bramy i otwieram rezydencje Napalone wiejskie siksy błagają mnie o audiencje Każę im wypierdalać i zaczynam libacje Po zmroku w trawie najebany, podziwiam konstelacje I jebać wasze kluby, bary, kontuary Ja w pełnym słońcu w polu wale craftowe browary W wszechobecnym smrodzie gnoju, tam gdzie niedomyte szpary Płoną konary w obłokach z jacuzzi pary I jebać wasze kluby, bary, kontuary Ja w pełnym słońcu w polu wale craftowe browary W wszechobecnym smrodzie gnoju, tam gdzie niedomyte szpary Płoną konary w obłokach z jacuzzi pary Dzień drugi, budzi mnie piękne tło Promienie wschodzącego słońca nad poranną mgłą Jutrzenka obejmuje mnie swymi chłodnymi dłoniami Ciepły, wiosenny wiatr unosi kurz nad polami Przez wilgotne trawy kroczę bosymi stopami Moje uszy zewsząd otulone błogimi tonami Od lasu szept listowia kusi pięknymi słowami Seba pora się najebać, łap za butlę i chodź z nami Ta cudowna chwila brutalnie przerwana brawami Nie zdawałem sobie sprawy że jestem przed widzami Wieś się powoli budzi, sąsiadkom macham pogodnie Schodzę nagi z głównej drogi by założyć jakieś spodnie Wchodząc na swoją posesję słyszę za plecami pieśni Chowaj browary i baby, Seba znowu jest we wsi Z rozłożonymi rękami łapię słońca promienie Czeka mnie kolejny dzień w moim własnym edenie I jebać wasze kluby, bary, kontuary Ja w pełnym słońcu w polu wale craftowe browary W wszechobecnym smrodzie gnoju, tam gdzie niedomyte szpary Płoną konary w obłokach z jacuzzi pary I jebać wasze kluby, bary, kontuary Ja w pełnym słońcu w polu wale craftowe browary W wszechobecnym smrodzie gnoju, tam gdzie niedomyte szpary Płoną konary w obłokach z jacuzzi pary Godzina dziesiąta, pod sklepem wszyscy najebani Patrzę co menel ma w ręku, wypierdalam mu z bani Co ty kurwa pijesz, wódkę? Jebany niedorozwoju Chyba ci mózg wypaliło od tych oparów gnoju Ciskam tym syfem o chodnik, wciskam mu do ręki bourbon Ten wkuriony grozi pięścią i krzyczy, ty kurwo Odbieram kulturalnie, kończąc go ciosem w nerkę Wchodzę do wnętrza sklepu i witam ekspedientke Chyba ma na mnie ochotę, ale to nie moja waga Ledwo wybrałem browary, ona już zupełnie naga Uciekam szybko oknem, rzucam jej Kazimierza Z całą kratą w rękach na posesję brata zmierzam Siedzę w zimnym jacuzzi bo prąd budowlany drogi Banda wiejskiej patologii spogląda z podziwem z drogi Pozdrawiam środkowym palcem, oni znowu biją brawo Nie wiem o co im chodzi, chyba myślą że coś dostaną Moja zapita morda szpeci kolejne zdjęcie Przez chwilę w tej dystopii mogę poczuć szczęście Wypoczęty, przemieniony i wkurwę zadowolony Opuszczam bramy Edenu całkowicie oczyszczony I jebać wasze kluby, bary, kontuary Ja w pełnym słońcu w polu wale craftowe browary W wszechobecnym smrodzie gnoju, tam gdzie niedomyte szpary Płoną konary w obłokach z jacuzzi pary I jebać wasze kluby, bary, kontuary Ja w pełnym słońcu w polu wale craftowe browary W wszechobecnym smrodzie gnoju, tam gdzie niedomyte szpary Płoną konary w obłokach z jacuzzi pary
Sanatçı: HANG
Türü: Belirtilmemiş
Ajans/Yapımcı: Belirtilmemiş
Şarkı Süresi: 4:18
Toplam: kayıtlı şarkı sözü
HANG hakkında bilgi girilmemiş.

Fotoğrafı