herbiarz progres şarkı sözleri
Przewiduję ruchy, wypisane na datę
Tam gdzie jest dobry biznes wiedz, że wejdzie podatek
Nie da się pracować ciężej, pracuję kapitałem
Płynę swoim statkiem, ja tu jestem kapitanem
Dziesięć procent w miesiąc to jest dla mnie całkiem łatwe
Wyłączam emocje, chłodne kalkulacje
Matma jest bezlitosna i zawsze ma rację
Powoli na moją korzyść płynie ten czas, więc
Chwytam za kartkę, płynie kwit z tantiemów
Ile lepiej nic nie mów, prawie rok pracy człowieku
O chlebie i o wodzie nie dopłynąłbym do brzegu
Nie widać końca na horyzoncie
Ale sprintuję jakbym miał metę na froncie
Sceptycy we mnie wątpią, ale że istnieją wątpię
Więc rosnę w duchu to nieustanny progres
Nie widać końca na horyzoncie
Ale sprintuję jakbym miał metę na froncie
Sceptycy we mnie wątpią, ale że istnieją wątpię
Więc rosnę w duchu to nieustanny progres
Zastawiam pieniądze, by być wolnym człowiekiem
Ty zastawiasz siebie, by mieć pieniądze przecież
Chcę mieć wyjebane w kwit, nigdy nie musieć go liczyć
Więc gromadzę dobytek, żyjąc skromnie, dobrze widzisz
Nie dostałem szansy jak Eminem
Bo po całej Ameryce nie szukał mnie Dre
Sam buduję grę, od roku zapierdalam
Bity robię, piszę teksty, miksuję to gówno z rana
Promuję tę muzykę, kurwa mać robię grafikę
Prowadzę całą wytwórnię i słyszysz moje działania
Kocham niewdzięczną dziwkę, lecz nie odpuszczam starań
Wreszcie sama się puści, nie będę musiał wykładać
Nie widać końca na horyzoncie
Ale sprintuję jakbym miał metę na froncie
Sceptycy we mnie wątpią, ale że istnieją wątpię
Więc rosnę w duchu to nieustanny progres
Nie widać końca na horyzoncie
Ale sprintuję jakbym miał metę na froncie
Sceptycy we mnie wątpią, ale że istnieją wątpię
Więc rosnę w duchu to nieustanny progres
Piszesz teksty tydzień mi to zajmuje godzinę
W dzień robię co ty w miesiąc, a mam lepszą przekminę
Jeśli nastawię stoper i cały wsadzę Ci w tyłek
Będziesz szybciej robił progres czy słuchał tylko jak bije
Bije i bije ty tyle w tym tyle żyjesz, w tytule dopiszę mełyt
Byś wiedział gdzie idziesz skillem, rymem bawię się synek
Jak kopa stóp kopię w szyję, wybiłem jabłko Adama
I sobie pograłem w piłę
Łapie za piłę przepoławiam w poprzek byle
Podzielić się posiłkiem z osiłkiem co ćwiczy siłę
Hannibal Lecter, lekturę tym piórem szyję
Szyszynkę konsumuję, żyję ponad siłę, zasiłek
Nie widać końca na horyzoncie
Ale sprintuję jakbym miał metę na froncie
Sceptycy we mnie wątpią, ale że istnieją wątpię
Więc rosnę w duchu to nieustanny progres
Nie widać końca na horyzoncie
Ale sprintuję jakbym miał metę na froncie
Sceptycy we mnie wątpią, ale że istnieją wątpię
Więc rosnę w duchu to nieustanny progres

