kaczor zapytam ciebie şarkı sözleri
Tak jest
Tak jest
Jeden jeden jeden dwa trzy
Cały czas
Aha
Pihu
Wiesz Która Jest Godzina
A Jak
Dwa zero jeden Siedem
Sprawdź to
PDG
Kaczor
To ten łysy skurwiel który od lat goli głowę gładko
Nadal jestem a max miałem być tylko kaczką
Z numerem pierwszym gracz hasło de facto znasz to
I żeby była jasność idę po swoją własność
Brzydzę się tymi co klaszczą w rytm kłamstwa i fałszu
Mój styl bezpańska bestia co zrywa każdy łańcuch
Podrywam się znów w tańcu dla popaprańców przekaz
Ty co drugi koleżka w stylówce a la David Beckham
Znów rozpierdalam powracam jak Heavy metal do łask
Odwieczna beka z mas którą jara fleszy blask
Na majkach walka o lajka nadal mnie śmieszy man
W nawijce dziesiąty dan na biodrach czerwony pas
Instagramowy szpan do życia ma się nijak
Ten najprawdziwszy tam to zwykle świńska żmija
Bit ciężki jak rakija robimy włam na kwadrat
Mijam podmokłe ścieżki przechodząc obok bagna
Znowu nadsztygar Gural znowu zakładam blask na kask
Wiem o czym szumi las nie koniecznie poklask mas
W tym lesie z kaczorem dociskałem gaz nie raz
Późnym wieczorem cicho przesypywał piaski czas
Na nieznaną ilość zjazdów każdy ma skipass
Słodko było zostać świrem jak to grał Skiba
Nie ma spasiba tu każdy złote maski ma
Wybija zębów miazgi bas
Chuj w ten płaski szpan miej swój własny plan
Bądź dla swoich bohaterem tak jak Detlef der Plastikman
Słychać piski tu i wrzaski tam w uszach oklaski mam kiedy was kiwam
Te Kaset trzaski znam przekaz nie zna odbiorców
Tłok na dworcu pół stukot łopot proporców
Milion dozorców i jeden samotny więzień
Uważaj
W bagno wejdziesz to w nim ugrzęźniesz
Wokół wszystko dla lajków komentów wyświetleń
Trzech elementów nie może braknąć w piekle
Łatwo odgadnąć co dzisiaj jest na fali
Ja zapytam Ciebie o tych którzy się sprzedali
I co
Pytam
Pytam którzy się sprzedali
I co
Pytam
Pytam którzy się sprzedali
No
Pytam
Pytam którzy się sprzedali
Ja zapytam Ciebie o tych którzy się sprzedali
Kieruję się chorym rozsądkiem jestem zdrowo jebnięty
Jak dużo piłem zbierało mnie na sentymenty
Kupuję płacę mam paragon sporo racji
Ten plastikowy świat nie przyjmuje reklamacji
Z nas dwóch to ja więcej przesiedziałem na klatce
Lecz to ty swoją przyszłość widzisz w pierdolonej zdrapce
Pierdolę fałsz pseudo ziomków i niebieskie
Ej Kennedy
Zerwie ci tę modną treskę
Nikt z nas nie pochodził z bananowych rodzin
Hermetyczne środowisko czysty Hip hop a nie disco
Niekodowany przekaz nie półszeptem prosto w oczy
Leci ci kanalizacja bo nam trochę cukier skoczył
Bogaty w treści nigdy ubogi
Liryczny Gotyk kobiety rozkładają nogi
Kiedy spadnie kurtyna końcowe napisy typie
Ja zastanawiam się co zjem na twojej stypie
Ich muzyka produkt reżysera kiepski spektakl
Martwy jak odcięta od sznurów marionetka
Słuchaj bo mówię głośno a styl mam brudny
Mogę wam z pęcherza zwrócić na pysk uległe kukły
Mi nie chodzi tu o lajki na Facebooku
Dla mnie dobre wersy styl i wpisy w BlackBook'u
Ludzie sobie kuku lubią robić sami
Mogę pomóc ci w seppuku więc lepiej kurwa zamilcz
I mogę żyć w infamii zresztą chuj z wami
Jestem z familii która ciśnie z kurwami
Nie mają życia co mają to poza bracie
I takie z nich kozaki jak buty w ich mamy szafie
My mamy wielki zasięg bo jesteśmy prawdziwi
I jakoś wysyp leszcza na tych falach nas nie dziwi
Odpalasz nas na cd bo ten rap nie jest kreacją
Jak dziwni raperzy ich partnerzy od fellatio
Ja jestem jak raptor predator skurwysyny
Bo stawiam czoła faktom i oprawiam to w rymy
Słowa i czyny i zawsze mocne puenty
Choć nie jestem bokserem wybiję wam fałsz z gęby
Wokół wszystko dla lajków komentów wyświetleń
Trzech elementów nie może braknąć w piekle
Łatwo odgadnąć co dzisiaj jest na fali
Ja zapytam Ciebie o tych którzy się sprzedali
I co
Pytam
Pytam którzy się sprzedali
I co
Pytam
Pytam którzy się sprzedali
No
Pytam
Pytam którzy się sprzedali
Ja zapytam Ciebie o tych którzy się sprzedali