Karim Koszmar

Południe Reprezent 2022 (feat. Dj Eprom, Mops, Bu, Majkel, HK Rufijok & Skorup) [Michos aka Lose Mind Remix]

karim koszmar południe reprezent 2022 (feat. dj eprom, mops, bu, majkel, hk rufijok & skorup) [michos aka lose mind remix] şarkı sözleri

Na wynos currywurst i nazot do siebie Ciary w chuj południe reprezent I stary tu zrobię złoty interes Bo dalej jest tu w chuj mych sreber Mops Ibx cru, bitex plus mołotow i to wrzut na mur Liter król chciałem nim być jak Phyke Us Tu kaj bimber, brudny bruk, hindenburg Zabrze, plecak z haszem i na Berlin Po dekadzie tasza z euro nazot do Silesii Wrócił kaszel i wątpliwość (jebać pis) Uśmiech mamy szybko ze łba mi ją wyjął Ponad dekadę mnie tutaj nie było (nomanie ci godom) Tak jak wtedy tak i dziś nikt nadal tu nie ma takiego stilo Do zrobienia robota dać im ten styl i kilka kilo, legal dil Żaden street, skręcam spliff, wkręcam myśl, zmieniam ich Lachy prosto z kondominium fruną na czarny ląd Pięknie kurwa nas urządził znów ten chazarski rząd Laufry poszły jak w imieniu arkadii dżojc Potem wdupi kawaleria kaj fest silny gańby swąd Dzbany zapomniały kto i jakie im sprawił show Chociaż żarły się nawzajem jakby wszystkich trawił trąd Podłe kreatury ludziom gotują ten marny los Sanitarny terror przejął wschodni bestialski front Przyzwolenie wciąż na milczenie o Jemenie Tym razem Nwo przez zaplecze włazi śmielej My chleb powszedni w dłoń jak ziomki i przyjaciele Niektórzy co innego mówili przed tym burdelem Na straży praw naszych zawsze jak szary beret Bo szczoch odważył się pchać nas boso na Mount Everest Przez Hongkong i Berlin na południowe rubieże Wracamy jak bociany byś poczuł życie w eterze Od małego ci mówią nie gadaj z obcym, rozglądaj się komu ufasz tu Tymczasem twój największy hejter to zwykle ktoś z twojego kru Tfu co drugi autorytet złotych porad górna półka Już tu znałem takich kurwa, jak chodziłem do kościółka Moja miłość jest z invitro, mój najlepszy kumpel gejem I średnio wierze tu w bitcoin, a ani trochę w pandemie Lepiej nie pytaj mnie o rady jak ci śniadania pichci żona Bo się rozwiedziesz, nie będziesz już nigdy ruchał w kondomach Karima wokal na tych bitach coś jak Guzik na gryfu riffach Bo nie ma się co z tym pierdolić jak Mija Khalifa Jakaś cipa mi tam szczeka znowu o moje teksty Ale mam za dużo pajdy w kielni by się tym martwić dłużej niż dwa wersy Same ksero i beksy, bylebyś nie trafił mnie za przeciwnika Chyba że chcesz cedzić różaniec o ten ręcznik z narożnika Matematyka, mi nie wnikaj i sam się naucz dodawać Bo zegar tyka i co jak co numery musza się zgadzać #033 032 kierunkowy, 022 teraz nowy mam Od wschodu do zachodu, reprezentuje południowy klan Mam nietypowy klang, trochę raper trochę punk Pamiętam skąd pochodzę, ale na szczyt także drogę znam Pięć procent szans masz, na ucieczkę stąd ziom Ruchome piaski stagnacji cię chętnie wciągną Wtedy wyciągną dłoń ziomki typu homegrown Miejska mądrość, oni cię nie popchną mordo Trzymają mocno kciuki żeby ci nie poszło Lider dobrze wie czym jest samotność Masz wiosło to wiosłuj nim, najlepiej pod prąd Chyba że wolisz podpiąć się pod większy ponton Ale własny lot ograniczy ci jak kondom Albo zjarane z rana bongo z afgana bom biddy bye bye Rozedrgana membrana, rozebrana jest dama Czyli git gitara gra jak jebany Santana Z dziada pradziada u nas kożdy był grubiorzym Adam padoł jo nie zjada na dół i lacha wyłożył na to Wszystkim pokoleniom rozciou serca nożym Jak on może tą tradycją rzić wyciyrać choby szmatom Kto to padoł że też musza ryć kilofym Boch je chopym z rodu kaj kopalnia była drugom babom To że tyś swój talynt oloł ciepłym moczym Nie oznaczo że musza mieć zamiar zrobić mu to samo Unikat obroł szlak i nim depto twardo Dom ci rap co mo szlag jak Roberto Carlos Któryś raz robią wjazd niezawodną bandą Każdy z nas do ci rap nie gejowski tarło Reprezentujemy jakość trwałość i solidność Świat jest zajebany fałszem chałą i nienawiścią Każdy z nas jest tu skałą każdy z nas jest tu iskrą Reprezentujemy przyszłość czyli wszystko Chycił robota, momy kasa, znowu klasa Wlazłem boso do burdelu, a wylazłem w adidasach Nikt z nas w tańcu się nie kitra, przyszły czasy jak po kwasach Dożyłem zakazu kurwa, spaceru po lasach Jazda jazada , wiesz, że Jaca to nie gwiazda Dobry beat, robię wślizg w niego, jak na euro Pazdan Wizerunek mam po chuju.....prosty gazda W teledysku z sąsiadkami tańczę, a w tle stara mazda Tak się robi na południu show byznesy Królestwo paździerza , ja mam wyjebane w stresy Ego tak wysoko, że nie pytaj stewardesy Robię miazgę nawet, pod diskopolowy klawesyn Nowy tom, tajemniczej księgi prolog Tyle tu o życiu , że aż zmęczył się psycholog Znów nadaje blasku, brudnym południa kolorom Kłaniam się ze strefy, która jest poza kontrolą
Sanatçı: Karim Koszmar
Türü: Belirtilmemiş
Ajans/Yapımcı: Belirtilmemiş
Şarkı Süresi: 5:58
Toplam: kayıtlı şarkı sözü
Karim Koszmar hakkında bilgi girilmemiş.

Fotoğrafı