lament przebiśniegi şarkı sözleri
Biel
Tak czysta niewinna
Zwiewnie zgwałcona
Głucha
Nadzieja na piękno, beztroskę, zdeptana, przeżuta, przegnita
Na zawsze przegrana
Chciałbym znów marzyć
lecz wciąż nieznany
Topnieje
Przed słońcem konamy
Jak pięknie!
Umierasz!
Codziennie!
Opuść mnie
Znów w pięknie firmament
W oddali wciąż wschodzi
Chciałbym doczekać
Wiosny narodzin
Dlaczego serce już bić przestało
Dlaczego siebie ciągle za mało
Wciąż, wciąga mnie przeszłość. Pytając kto?
Martwa pustka, wciąż wszystko odrzucam
Skąpany we własnej melancholii
Odchodzi wrażliwość, nie ma już światła
Upadek ze szczytu na samo dno
Płonęły przestworza, upadek świata
Wciąż wciąga przeszłość pytając kto?
Martwa pustka, wciąż wszystko odrzucam
Skąpany we własnej melancholii.
We własnej melancholii
We własnej melancholii
Jaki sens jutra, skoro nic już nie wróci?
Dlatego me serce zastyga wciąż
Martwa pustka
Topieni w szarości
W martwej, żywej
Pustej, (czy pełnej)
Każdej i żadnej
Przez śnieg się przebijemy
By ostatni wschód dojrzeć
Dojrzeć niebyt
Schować marzenia
Jaki sens jutra?
Skoro nic już nie wróci
Nic