pan b. samoloty şarkı sözleri
Choć samoloty przestały buczeć
Ja wciąż nad ziemią – unoszę się
W lewitowaniu pół przytomny
Pół pijany, a buty same z nóg spadają
Odbijam się od złudzeń i
Bolą mnie ramiona i barki
Spadają na nas to nie nasze
Bomby to nasze samotne ja
Na już, na już
W wiadomościach popołudniowych
W lokalnym kataklizmie widzę cię
Obecność twa wyczekiwana
Jak dym z kominów papieskich
Do jednego celu pozwól by czas
Tak swobodnie popychał nas
Nie gwarantuję ci przyszłości
Bo sam od dawna nie dbam o to
Na już
Nie prowadźmy już stu wojen ja przecież ciągle stoję po twojej stronie
I gdy uciekamy, tak naprawdę ja wciąż cię gonię
Nie prowadźmy już stu wojen ja przecież ciągle stoję po twojej stronie
I gdy uciekamy, tak naprawdę ja wciąż cię gonię
Jestem po twojej stronie
W korzeniach drzew powyginanych
Paranoja z poplątaniem widzę cię
W korzeniach drzew powyginanych
Paranoja z poplątaniem
Wracasz zawsze gdy zamykam oczy
Nie prowadźmy już stu wojen ja przecież ciągle stoję po twojej stronie
I gdy uciekamy, tak naprawdę ja wciąż cię gonię
Jestem po twojej stronie